Trzeba przyznać, że w internecie zahuczało: wskaźnik PMI spadł do jednego z najniższych poziomów. Od 2011 roku 44,4 to czwarty najgorszy wynik. Co gorsza – wszystkie inne słabsze wyniki przypadają na okres od marca do maja 2020 roku, czyli czas w którym ludzie bali się o własne życie, w którym trwał najdrastyczniejszy lockdown.
Nic więc dziwnego, że PMI ogłoszony w czerwcu tego roku tak bardzo wstrząsnął wieloma osobami. Zalecałbym jednak ogromną ostrożność w posługiwaniu się tą miarą.
Jak zawsze w prognozowaniu kluczem do sukcesu jest ciągłe weryfikowanie przyjmowanych założeń. Robi się to stosunkowo prosto – sprawdzając czy nasze historyczne wyniki np. sprzedaży pokrywają się z historycznymi wskazaniami PMI.
Przykładowo w skali państwa możemy sprawdzić takie powiązanie z produktem krajowym brutto. Proste porównanie kwartalnych wskazań PMI z danymi GUSu od 1 kwartału 2011 roku pokazuje, że w niecałych 50% przypadkach zmianom PMI towarzyszyła podobna zmiana PKB. Nie jest to dużo, zwłaszcza że opisuje sytuację w kwartale, który właśnie się zakończył. Raczej można tu domniemywać wpływu PKB na PMI: dobre wieści z gospodarki poprawiają nastroje ankietowanych i PMI idzie w górę, złe – psują nastroje i wskaźnik. Zastosowanie PMI w ocenie przyszłych okresów jest jeszcze słabsze.
Właściwie można powiedzieć że na podstawie PMI nie możemy przewidywać czy będzie recesja czy też nie. Inaczej jednak może być w przypadku konkretnego przedsiębiorstwa. Zachęcam do przeprowadzenia podobnej analizy – może w Państwa wypadku okaże się że PMI jest dobrym prognostykiem.
Zbigniew Sobkiewicz, MPM Productivity Management
Od redakcji: Polecamy też artykuł Iwony D. Bartczak w „Made in Poland/Wyprodukowane w Polsce”, serwisie jednego z programów edukacyjnych Klub