Nic tylko skakać z radości. Mamy 8.5% wzrost PKB. Jak już sobie chętni popodskakują, to nie zaszkodzi chwilę pomyśleć.
Do 8.5-procentowego wzrostu coraz mocniej rosnącym z kwartału na kwartał udziałem kontrybuują rezydualne zapasy. Najpierw było 3.7 p.p., później 4.3 p.p, teraz w 1 kw. 22 jest już 7.7 p.p.
Mamy gospodarczy „wzrost zapasowy”. Waży on w PKB więcej niż spożycie i inwestycje razem wzięte.
Jeśli od popytu krajowego odejmiemy zapasy, to wzrost sprzedaży krajowej mizernieje nam w oczach, bo spowalnia z 7.4% do 5.7% r/r.
Taka powtarzająca się dekompozycja wzrostu, gdzie popyt krajowy rośnie za sprawą zapasów, sprzedaż krajowa hamuje, nie ma inwestycji, a eksport netto urywa z dynamiki PKB coraz więcej (po -2.5 p.p teraz aż -3.8 p.p.) wróży już niebawem, kiedy tylko pojawi się efekt bazy, najpierw ujemną dynamikę PKB w ujęciu kwartalnym, co zlikwiduje korzystny efekt przenoszenia, a później, na początku 2023, już wzrost zerowy w ujęciu rocznym.
Mamy też przyspieszająca do ok. 8.5% r/r inflację bazową, która pokazuje, co robi z gospodarką wzrost popytu krajowego w tempie ponad 13% r/r i zarazem ile jeszcze do zrobienia ze stopami procentowymi ma bank centralny.
Niech chętni do podskakiwania z radości, i ci puchnący z dumy, bardzo się spieszą. Będzie zaraz płacz i zgrzytanie zębów. Będą ciekawe wybory. O ile odbędą się w konstytucyjnym terminie, to przy 2% wzroście i 9% inflacji.