Krakowskie spotkanie 16.11 w Klubie Dyrektorów Finansowych „Dialog” tylko w części dotyczyło zaplanowaneg tematu marki osobistej CFO.
Zebrało nam się na rozmowę o relacjach między dyrektorem finansowym a właścicielem, zwykle prezesem w firmach prywatnych.
Często osoby roszczące sobie prawo do pouczania menedżerów, namawiają dyrektora finansowego, aby wyszedł ze swojego silosu i poszedł do ludzi w innych działach, poznał ich charakter ich pracy, otoczenia, w którym wykonują swoje obowiązki. Pewnie w wielu przypadkach jest to słuszna uwaga, bo jej adresat jest przyspawany do swojego biurka, ale jednak w większości – dyrektorzy finansowi już dawno wyszli z tego swojego finansowego silosu i dość dobrze znają inne obszary funkcjonowania firmy, w której pracują. Natomiast frustrują się tym, że to wcale nie przekłada się na większy ich wpływ na decyzje, w tym decyzje strategiczne. Właściciel zawsze ma ostatnie słowo i nie musi się tłumaczyć ze swoich wyborów biznesowych, nawet podjętych wbrew opinii innych członków zarządu, w tym dyrektora finansowego. Nawet jak po czasie okazują się one niekorzystne.
Na ogół CFO akceptuje tę hierarchię, jednak gdy narasta rozdźwięk między analizami i rekomendacjami CFO a decyzjami właściciela, w końcu staje się on przesłanką do rozstania.
Niestety, bywa że właściciele, którzy przez dziesięciolecia zbudowali dobre biznesy, stają się hamulcowymi, nie dopuszczając do swojej głowy opinii profesjonalistów. Albo jeszcze gorzej – deklarują, że odsuwają się od zarządzania, a w praktyce nie dostrzymują tej deklaracji.
Ale, żeby być sprawiedliwym, opowiedzieliśmy sobie również o przykładach, w których odejście właściciela na drugi plan, spowodowało upadek firmy, a jego powrót – jej odrodzenie.